
25.04.2023 21:52
Bez adwenczera
W piątek Smoczek miał pojechać na duże kółko, nawet już startował w tamtą stronę. Jura, Ponidzie, Kraków, może trochę Słowacji, a potem przez Ustroń i Prudnik z powrotem do jamy za dwa następne dni, ale nie.
Nawet silnik został odpalony, Arrow buczał ogłuszająco na dwóch tysiącach zimnych obrotów, łańcuch mienił się świeżym smarem, bak był pełny. Dobrze, że jednak niczego jeszcze nie spakowałem. Nie wiem jak inne, ale ten XJR gdy się rozgrzeje, to ładnie pachnie. Skórą z kanapy, smarem do łańcucha, olejem? Raczej nie, bo stosując różne środki, zapach pozostaje taki sam. Nie wiadomo co to jest, ale na taką woń też czekałem na całą zimę.
Bo zwykłem ulegać wrażeniu i odpuszczać. Jeśli coś w ostatniej chwili mi powie, że nie jest idealnie, nie ruszę. A przynajmniej nie w tę stronę. Czasem wystarczy cokolwiek: inny dźwięk silnika, nieodpowiednia chmura na niebie, a czasem powiew wiatru. Tak wygrywałem od zawsze. Tym razem wiadomość lub cudze słowo na tematy nieistotne, ale wystarczająco wkurwiające. Takie tykające w ciebie jak bombę, z jakiegoś, nieznanego jeszcze wtedy powodu. Valentino też jest przesądny. Wprawdzie kobieta pozostawiła mi ten wolny wybór już jakiś czas temu, dlatego można byłoby pojechać, gdzie tylko oczy poniosą. Ale nie trzeba korzystać z takiej możliwości od razu, na siłę. Byleby na krótką chwilę, bo to marnotrawstwo.
-
Jedź z nami do Norwegii – to treść zaproszenia od jednego z przyjaciół od przedszkola – Chyba nie odmówisz staremu kumplowi?
-
Odmówię.
-
Nie załamuj mnie.
-
To nie dla mnie, sorry.
-
Ale dlaczego?
-
Powiedzmy, że umówimy się na Norwegię, a ja zmienię zdanie, bo po zastanowieniu wybiorę jednak południe Europy samochodem i co wtedy? Fochy, stres i pretensje. Bo ktoś wymiękł bez sensownego powodu, znowu to ja. Dzięki, nie.
Wcześniej chciałem, aby po zejściu z maszyny po długiej trasie przybrać na twarzy ten strudzony wyraz człowieka zmęczonego jazdą. Doświadczonego, pokornego i tylko trochę zadowolonego. Z piekącym od przejechanych kilometrów tyłkiem i cierpieniem, wyrysowanym od tego na twarzy. Ze zdrętwienia od jazdy. By od drogowej męki i ciężaru sukcesu wyprawy stać się ciężkim, otępionym w reakcji i powolnym jak tamten motocyklista kończący jazdę na RSV1100 na Cervenohorskim ze starego wpisu z Obłym. Jak właściciel każdego mocnego motocykla, wymagającego większego, bezwarunkowego zaangażowania, choć dupa, kolano i plecy bolą niemiłosiernie w trasie. Jak przyjaciela z przedszkola, który nie poznał mnie wymijając się w środku nocy na pustej ulicy, dzień po swojej trasie na adwenczerze.
Bo dla Smoka jazda pomiędzy innymi użytkownikami dróg też bywa drogą przez mękę, autentycznym cierpieniem. Powstał dla pędu, a oglądanie pleców poprzednika przy czterdziestu na godzinę, gdy można 60 doprowadza go do rozpaczy. I szału. Podobnie na prostej autostradzie bez jednego ostrego zakrętu, nudnej jak telewizyjna chała w TVN/TVP. Wszędzie wokół tłumy ludzi w pędzącym żelastwie na własne życzenie. A może to przez powszechne ograniczenia prędkości? Wszędzie tam Smoku czuje się upokorzony, bo blokowany, nawet jeśli wyprzedza, bo żąda odwetu. Tak ma od zawsze. To problem dla wielu blokowanych, szybkich motocykli.
Mam to na co dzień i nie mogę dłużej na to patrzeć: na bezpieczną ponad miarę ludzką jazdę w korkach i na autostradach. Albo na ten blef lub nieświadomość i brak wyobraźni u popełniających błędy. Jadące powoli sznurem samochody usypiając czujność, po prostu oszukują. Zastawione przez nie pułapki szczerzą kły na Smoczka. Na motocyklu unikam tłoku jak diabeł święconej wody. Również dlatego, że sam popełniam błędy, bo bywają i tak nieuniknione nie tylko wtedy, gdy przyspieszam.
W moim enduraku Niemiec zainstalował nowiutkie lusterka z adwenczera. Drogie, z najnowszego, ale innego modelu od Yamahy, bo XT600 od prawie dwudziestu lat już nie produkują. To prawe lusterko odkręciłem i wywaliłem na półkę do jamy, bo wystaje poza obrys i szerokość motocykla. Przez to nie można było oprzeć enduraka kierownicą o samotne drzewo w polu. Zdemontowałem też centralny kufer, bo nie lubię, gdy motocykl ma nawieszane bibeloty. Wlałem mu za to najdroższy syntetyk, bo ma się dobrze nasmarować i schłodzić, gdy krążę po mapie otoczenia bez jednego asfaltu. Są też nowe klocki hamulcowe i nowe żarówki oświetlenia zegarów, bo wytrzęsło te stare. To część rytuału, to swobodne fikanie, gdy wokół nie ma ciężarówek. Uwielbiam to, jak terenowa opona kreśli czarne krechy na polnych drogach rozrywając na dwie połowy nawierzchnię ubitego traktu. To, jak motocykl zabiera się do pracy jedynym cylindrem, a mocno. Jak nasmarowane łożyskowanie jego wahacza poprawia trakcję i komfort jazdy. Lubi się lekkie enduraki za to, jak bardzo są wygodne. Jak lecą momentem obrotowym. Za to jak wibrują i podskakują przyciśnięte w odpowiedzi. Za to, że nie są na autostrady, nie przeciążają góry maszyny i za to, że nie mają więcej niż kilka plastików.
-
Rozumiem, że nie chcesz z nami jechać, bo nigdy nie byłeś nigdzie tak daleko na motocyklu. Ale w Norwegii nie przekroczysz nawet 80tki. Spacerowa jazda, dlatego twój rodzaj motocykla jest nieistotny.
-
Chłopie, przecież XJR nie ma nawet tylnego błotnika. Pozycja jak na sporcie, nogi ostro ugięte w kolanach, niski środek ciężkości, ostre hamulce, krótki skok zawieszenia. Jego dwuskładnikowe Micheliny nigdy nie dotknęły żwiru.
-
To co? Poszukać tutaj adwenczera dla ciebie?
-
Nie. Są wprawdzie wszechstronne, komfortowe, dobrze się prowadzą, ale nie dla mnie.
Dlatego wybór padł na boczne drogi. Jak zwykle. W piątki do wieczora nie ma tam ciężarówek i zbyt wielu samochodów. Do tego długa przerwa w jeździe, jaką powoduje zima, podnosi na nowo atrakcyjność okolicy dla lubiących pokonywać zakręty motocyklistów. A w piątki ich tam jeszcze nie ma. A jak ich nie ma, to nie ma też policjantów, drogowych potyczek oraz tego napięcia na drodze. Wszystko: długie proste, zakręty, góry i miejscówki należą tylko dla Smoka. Egoistycznie i zgodnie z zamiarami. Tylko tak można przećwiczyć ulubione sekwencje, na ulubionych drogach, na ulubionym motocyklu. Po zmianie wydechu na głośny. Po zmianie charakterystyki pracy silnika na jeszcze szybciej wkręcające się na wysokie obroty tysiąc trzysta.
-
Wiem, adwenczery są dla ciebie za drogie. Musiałbyś zbyt wiele środków wyprowadzić z gniazda, żeby przekierować je na taki motocykl i wreszcie zadowolić siebie kosztem innych.
-
Nie w tym rzecz, chociaż też, ale nie tylko to. Nie, nie chcę adwenczera, mam w jamie wszystko co mi potrzeba, a nawet za dużo.
-
Rozumiem to, też tak miałem. Ale w końcu musiałem sprzedać wszystkie motocykle, bo nie mogłem się na nich nigdzie ruszyć. Dopiero teraz mogę jechać tam, gdzie zechcę na tym jedynym.
-
Ja po prostu zbyt lubię to, na czym jeżdżę. Za zbyt wiele, by objaśniać dlaczego.
-
To obiecaj, że chociaż to przemyślisz.
-
Nie przemyślę.
-
Norwegia wcale nie jest taka droga.
-
Nie.
Gdy masz już w pakiecie znakomite zawieszenie, sztywną, bo grubą ramę, mocne hamulce, ale brakowało ci tylko jeszcze bardziej stanowczej odpowiedzi silnika, poszukujesz rozwiązania. Gdy to wreszcie znajdujesz, bo Arrow w połączeniu z K&N nie oszukali, to po prostu musisz przećwiczyć taką jazdę samemu. Gdy nikt nie patrzy. Gdy ręce się nie trzęsą z wrażenia.
Smoku spotkał w końcu dwa adwenczery: BMW i Hondę. BMW nie wzbudziło zaufania od pierwszego wejrzenia. Facet zaparkował swój motocykl nie zjeżdżając z asfaltu nawet o milimetr, zasłaniając widoczność niezbędną do ominięcia go w lesie na samiuśkim szczycie wzniesienia. Zaparkował na „przegibce”, zajmując połowę szerokości wąskiej drogi w tamtym miejscu. Na widok przelatującego Smoka wskoczył na rumaka, który od teraz bardziej przypominał w locie przerysowanego komara z odnóżami, szybami, zezowatymi reflektorami i sterczącymi lusterkami, zamiast motocykla, by powolutku podkradać się od tyłu przez resztę drogi, wykorzystując znaczne nierówności wąskiej jezdni i większy skok zawieszenia. Zbliżył się, ale tylko do pewnego momentu. Niepokojony, niski i skupiony na drodze Smoczek czasem robi się szybki. Jest wtedy głośny i przeszywa go wibracja rozrywających bębenki w uszach decybeli. Ten ryk wciąga, a przecież gdzie tam jeszcze do końca skali obrotomierza...
Z kolei Honda podjęła się wyprzedzania, ale nie mogąc zgubić zaangażowanego w akcję i pochylonego za drążkiem prostej kierownicy Smoczka przeskoczyła przyspieszający jednak wóz poprzedzający naszą dwójkę w nieodpowiednim momencie, bo kończąc manewr w środku ślepego zakrętu w lewo. Zadziało się to wraz z nerwowym hamowaniem i jednocześnie wymijaniem nadjeżdżającego z naprzeciwka jak się okazało innego samochodu. Ze wstydu adwenczer hondy zjechał na szutrową drogę, że niby do właśnie mijanej, zamkniętej kopalni po to, by szybko zmienić pampersa.
Taki manewr w ciemno przed ślepym zakrętem, polegający na wyprzedzaniu przyspieszającego i blokującego miejsce na drodze samochodu jest możliwy. Ale trudniej go ładnie zakończyć, siedząc na wysokim piedestale z prostymi pleckami i luźnymi ramionami za szeroką kierownicą, zajmującą zbyt wiele miejsca na wąskiej drodze w pochyleniu. Z dual coś tam hamowaniem.
Lepiej byłoby się pochylić, siedzieć bliżej ziemi, zajmować mniej miejsca na drodze. No i nie mieć tyle nawieszane z tyłu, z przodu i z boku. No i nie być wtedy przerysowanym komarem na zbyt dużym, szprychowanym kole ze zbyt małymi tarczkami hamulcowymi. Inaczej nie ma co się wychylać i wyprzedzać zbyt późno i zbyt wolno.
Dobrze ta jazda smakowała. To jak wafel z marmoladą od mamy, zabrany w plecaku na klasową wycieczkę, który pożerasz samemu w ostatnim rzędzie autobusu, gdy nikt nie patrzy. Bo co, skoro jest tak dobry, a jeszcze trzeba byłoby oddać połowę kumplowi? Tylko ty i twój przyspieszający na nowo, mocno hamujący, zwarty motocykl trzymający się blisko jezdni....
Wolałem, aby po zejściu z maszyny po niezbyt długiej trasie przybrać na twarzy ten błogi wyraz człowieka zachwyconego jazdą. Trochę bardziej doświadczonego, wciąż pokornego i skromnie z siebie zadowolonego. Bo od wtedy pozbawionego złudzeń, bo drogowe marzenia właśnie się spełniły. Dwieście sześćdziesiąt sytych kilometrów do zapadnięcia mroku. Od piętnastej. Nie za szybko, nie za daleko, a w sam raz.
Na jesień pierwszy, duży i suchy liść uderzył twardo i z łupnięciem w kask, teraz Smoczek miękko przepłynął przez obłok białych płatków, uniesionych przez wiatr z przydrożnego drzewa. Trudno o lepszy rytuał przejścia z mroku do światła.
Komentarze
: 8
Dzięki Thrillco, ostatni xjr jest po prostu zwyczajnym motocyklem z dobrym kopnięciem,l. To co go odróżnia to wrażenie lekkości dzięki obcietemu ogonowi i scentralizowaną jak najniżej masa środka ciężkości - alternator, paliwo, wszystko obok siebie - koło tyłka kierowcy. Przód jest niewiarygodnie lekki jak na 4 w linii dzięki tej sztuczce. Podobny efekt daje jazda każdym innym motocyklem ale z prawie pustym bakiem i lekkim tłumikiem. Przeciwwaga w postaci wielkiego, stalowego baku, wyższej pozycji za kiera i stalowego stelaża ogona z blotnikiem w ostatnich xjr stała się niepotrzebna. ale powinieneś się przejechać na Smoku bo mogę się mylić.
Miałem okazję poznać Aprilie RSV v2 przez tydzień razem. Ma to wszystko w pakiecie, rzeczywiście. Ale to lekkie V2.
No mniej lub wiecej wiem jak jest zrobiona ta ostatnia, niestety nieco popsuta XJRa...Ale i tak wiem, że przykłądowo BMW F900R, czy choćby moja Aprilia przy tej XJR sa jak deskorolki. Zawias jest tak twardy, że jedyne ugięcie jakie jesteś w stanie wymusić to lekkie ugnanie tylnego wahacza. Żeby choć trochę docisnąc przedni widelec musisz już uzyć nieco więcej siły...I to na ustawieniu pośrednim czyli fabrycznym :) Heble...O ile wiem XJR ostatni miał od R1. te słyną ze skutecznosci ale...To jest jeszcze hebel nie mocowany promieniowo, a dodaj do tego seryjne przewody "stalówki" w Aprilii, cłąy hebel jest Brembo do tego na klockach sinter an ie organic...Wystarczy klamkę wcisnąc na 1 (dosłownie) centymetr by to zaczeło hamować efektywnie...Każde kolejne pół centymetra to zblizanie się bardzo szybkie do osiagniecia granicy kiedy wkroczy ABS (na szczescie w Aprilii nie nadreaktywny) lub po prostu sie nagle zatrzymasz...tak po prostu...Co do pozycji to tu trodno mi powiedziec...Możliwe, żep o prostu odległosc miedzy siedziskiem a podnózkiem jest relatywnie krótka, bo XJR jest dośc niski. W BMW F900R jednak mimo, że siediz sie dosc wysoko to podnózek jest niemal jak w wyścigówce...wysoko i mocno z tyłu. Aprilia jest tu nieco łagodniejsza ale super wygody tez nie bo ratuje ją głownie spora odległosc miedzy siedzeniem a podnózkiem. ten jednak jest dosc wysoko nad ziemią i tez mocno cofnięty. Dotychczas jednak miałem stycznosc tylko z tymi bardziej klasycznymi XJRami...Moze ergonomicznie w tym nowszym tez coś pozmieniali, bo stare to takie ...niskie kanapowce, gdzie ugięcie nóg tak naprawdę jest wymuszone tym, ze motocykl jest o dobre 10cm. niższy od niemal wszystkich wsólczesnych nakedów. Tak czy inaczej...fajny tekst..jak zawsze...
Ta pozycja jest taka zaangażowana przez rejserową kanapkę - siedzi się jak na sporcie. W tym modelu niżej. Dlatego nóżki na ostro ugięte. Średnio na nudną trasę.
Thrillco rzeczywiście trochę odleciałem, jest tak jak piszesz raczej. Moja wersja xjr nikogo nie jara, nawet xjarowcow... Inna sprawa że mam zawieche na sztywno z Ohlinsem na tyle, heble z klockami Brembo, wysokoprzeplywowy filtr powietrza, przelotowy leciutki wydech. W tej wersji nie ma praktycznie ogona, bak jest plastikowy i lekki, dlatego mam wrażenie że idzie to najlepiej spośród wszystkich motocykli na jakich jeździłem.
Gdyby nie to wszystko dawno bym go sprzedał dla hajsu i GSX-R 1000. Pozdrawiam
Osobny temat to ludzie (nie tylko na ADV) czujący dziwną potrzebę pokazania swojej wyższosci, wiekszych możliwosci (zwykle motocykla nie prowadzącego), którym szczególnie na początku sezonu odbija i potrzebują czasu albo niefajnej sytuacji by do nich dotarło, że to jednak oni ostatecznie odpowiadaja za to jak jedzie ich motocykl a nie rozbudowana elektronika, która po prostu pozwala im na więcej niz naprawdę potrafią. Szkoda, że wielu z nich początek sezonu zalicza też jako ostatnia przygoda na moto. Niemniej...Gdy jedziesz i tak powyzej dozwolonego limitu prędkosci na krętym odcinku i po zewnętrznej wyrpzedza cię jakiś koleś tylko po to by ledwie pomieścić sie w kolejnym zakręcie to znak, że Twoja i tak wyższa od dopuszczalnej prędkosć, jest właśnie optymalna :)
Spoko tekst jak zwyklle, choć z tym XJRem to cie poniosło...Sportowa pozycja, niski środek ciezkości, ostre hamulce i krótki skok zawieszenia...? Koniecznie musisz sie karnac jakimś wspólczesnym duzym nakedem, zrozumeisz, że XJR to łagodny połykacz kilometrów z relatywnie wygodna pozycją, dobrym hamulceem i wyrozumiałym dla prowadzącego zawiasem. Z hamulcami tez bym nie przesadzał :) Ale dziwi mnie druga strona i jej brak zrozumeinia dla tego, że sa też wśród nas tacy, któzy nie szukają przygody na drugim końcui świata, bo wiedzą, ze ona jest też za rogiem, bo to kwestia dobrania składników a nie przejechanej odległosci :)
A dziękuję bardzo! Robi się to motobazgranie już od paru latek, żeby wyrzucić z siebie te wszystkie zapamiętane emocje i detale związane z dziką czasem jazdą. W normalnym życiu jestem powierzchowny i nie oglądam się za siebie aż tak. W tematyce motocyklowej bywam przebodzcowany tym pięknem więc piszę.
Cieszę się że trafiam tutaj na sprzężenie zwrotne, czyli Wasze treści. To też pomaga.
Jesli będzie to wszystko samo dalej jechać, to na pewno będziemy pisać. To część tej gry. Pozdrawiam
"Na jesień pierwszy, duży i suchy liść uderzył twardo i z łupnięciem w kask, teraz Smoczek miękko przepłynął przez obłok białych płatków, uniesionych przez wiatr z przydrożnego drzewa. Trudno o lepszy rytuał przejścia z mroku do światła." - Fantastyczna puenta :) Mam nadzieję, że nie przestaniesz publikować, bo nie raz podniosłeś mnie na duchu w rozmaitych, wrednych momentach prozy życia :) Życzę Ci jak najwięcej smacznych wafli z marmoladą
Archiwum
- wrzesień 2023
- sierpień 2023
- maj 2023
- kwiecień 2023
- marzec 2023
- luty 2023
- listopad 2022
- październik 2022
- wrzesień 2022
- lipiec 2022
- czerwiec 2022
- maj 2022
- marzec 2022
- luty 2022
- styczeń 2022
- listopad 2021
- październik 2021
- wrzesień 2021
- sierpień 2021
- lipiec 2021
- czerwiec 2021
- maj 2021
- marzec 2021
- styczeń 2021
- grudzień 2020
- listopad 2020
- październik 2020
- sierpień 2020
- lipiec 2020
- czerwiec 2020
- maj 2020
- kwiecień 2020
- marzec 2020
- luty 2020
- grudzień 2019
- październik 2019
- wrzesień 2019
- sierpień 2019
- maj 2019
- kwiecień 2019
- luty 2019
- grudzień 2018
- lipiec 2018
- czerwiec 2018
- maj 2018
- kwiecień 2018
- luty 2016
- styczeń 2016
- grudzień 2015
- styczeń 2015
Kategorie
- Na wesoło (677)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)